.::Rezerwa 126p::. Strona Główna .::Rezerwa 126p::.
BEZ KOMUNISTYCZNEJ ADMINISTRACJI

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumStrona główna

Poprzedni temat «» Następny temat
Retro Wave 1994
Autor Wiadomość
TurboLaser 


Wiek: 32
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 26
Skąd: CBY
Wysłany: 2018-03-03, 17:18   Retro Wave 1994

Postanowiłem się w końcu pochwalić moim autkiem. A właściwie autkami, bo jest to już mój drugi maluch, a nie chcę specjalnie zakładać osobnego tematu o starym, skoro i tak za chwilę będzie martwy. Dlatego też na początek opowiem co nieco o tym pierwszym. Przygotujcie się, bo będzie dużo czytania, jak komuś się nie chce to odradzam. :D

Zaznaczam też przy tym, że chociaż skończyłem technikum samochodowe, to jednak moja wiedza praktyczna jest dość znikoma. Wszystkiego wciąż się uczę na tym samochodzie, bo dotychczas moim jedynym doświadczeniem była motorynka. Praktyki w szkole to było niestety nieporozumienie (jedyne, co akurat dobrze wspominam, to że raz przyjechał do nas maluch na wymianę uszczelki pod głowicą, no i ja to robiłem, a innym razem wymienialiśmy sprzęgło, również w maluchu). Internet jest teraz moją główną "skarbnicą" wiedzy, w tym właśnie te forum.

Myśli o kupnie malucha kiełkowały już w czasach technikum, no ale wówczas nie było w ogóle kasy, jak i prawa jazdy. Miałem wtedy okazję kupić malucha za 30 zł (!), ponoć jego jedyną usterką był złamany wahacz, ale i tak nie miałem jak go dotargać do domu, więc sobie odpuściłem.

Dlaczego maluch? Głównie sentyment. Za dzieciaka było tego pełno, kilka w rodzinie, szczególnie pamiętam malucha mojego dziadka, który był w idealnym stanie. Czerwony, niestety nie pamiętam modelu, ale felgi miał chyba cytrynki, bo zapamiętałem charakterystyczne kołpaki, które nieraz widzę w necie. No i spoiler "kaczka" na tylnej klapie, na który choruję. :) Poza tym był jeszcze pomarańczowy FL kuzyna, w którym najbardziej podobały mi się kołpaki i do dziś jest to mój ulubiony wzór.
Poza tym jara mnie klimat lat 80-tych i 90-tych. :D

Gdy zacząłem już pracować to wiadomo - kasa była, no ale prawka wciąż nie było. Podchodziłem wprawdzie do egzaminu w technikum, ale oblałem, a na kolejne nie miałem pieniędzy, więc temat został olany na dobrych kilka lat, co tłumaczyłem sobie tym, że nie mam czasu, ale chyba sam siebie oszukiwałem. :) W międzyczasie trafiła się okazja kupienia malucha za 800 zł (biały FL z 1990), miałem kasę, wystarczyło poprosić kogoś o to, aby mi nim przyjechał, ale spóźniłem się - ktoś mi go zwinął sprzed nosa.

W końcu w 2015 roku wziąłem się za siebie, odnowiłem badania lekarskie i po kilku próbach udało się zdobyć prawo jazdy na początku 2016 roku.

Sposób na znalezienie auta był taki, jaki zapewne zna większość z Was - wkładałem kartki za wycieraczki, gdy tylko zauważyłem gdzieś ciekawy egzemplarz. Nie przeglądałem neta z uwagi na to, że już wtedy maluchy zaczęły osiągać dość wysokie ceny, a szukałem czegoś do 1000 zł.

Bodajże dwóch ludzi odezwało się do mnie, ale proponowali zbyt wysokie ceny. W końcu latem 2016 odezwał się do mnie chłopak, który miał FL-a z 1991 roku w kolorze zomo.

To fotka z dnia, w którym zobaczyłem go po raz pierwszy i włożyłem kartkę za wycieraczkę:



Pojechaliśmy z kumplem go obejrzeć, z tym że te "oglądanie" i tak niewiele dało. Ja byłem podjarany, że zaraz mogę mieć malucha, poza tym i tak nie wiedziałem wtedy na co zwracać uwagę, a kumpel to już wgl się nie znał, był tylko do towarzystwa. :)

Mówiąc krótko - ruina. A dokładniej: sprzęgło się ślizgało ("to chyba tylko linka jest do naciągnięcia", tak, oczywiście), zawory totalnie rozregulowane - nie zapalał na ciepłym, ale to małe piwo, z którym sobie szybko poradziłem. Progi się kończyły, podłoga się kończyła. Brak przeglądu, miał tylko OC opłacone. Każda opona z innej parafii, przy czym przednie nadawały się na śmietnik, jakieś styrane i popękane Stomile. Chociaż tylne były dobre - zimówki Dębicy. Przeszedł dachowanie - nadwozie wyklepane na szybko i pryśnięte sprayem, drzwi pasażera wstawione od innego egzemplarza (przynajmniej pod kolor były) i przednia szyba z Eleganta. Ogólnie miał mnóstwo wyprysków rdzy praktycznie wszędzie - dach, drzwi, błotniki, maska itd. Klamra od pasa kierowcy była rozdupcona, nie szło się zapiąć. Kierownica była obrócona o 180 stopni. :) Sugerując się stopniem zużycia silnika, auto miało natrzaskane przeszło 200 tysięcy km. Jedno, co było dobre, to hamulce.
Ostatecznie dałem za niego 950 zł i z duszą na ramieniu wróciłem na kołach do domu (20km drogi).

Jeśli chodzi o wyposażenie dodatkowe - ogrzewana tylna szyba (nie działała), uchylne tylne boczne szyby, zapalniczka (niepodłączona), prawe lusterko (oba Crossy), zagłówki, wentylator nawiewu. Poza tym dwa głośniki na tylnej półce i jakaś ruska apteczka. :D

Wtopiłem w niego jakieś 1,5 tys. zł (tylko w mechanikę, bo z budą nic nie zrobiłem). Jako, że sam nie mam miejsca w garażu i auto parkuje pod chmurką, nie mam za bardzo warunków na jakieś większe naprawy (wszystko trzeba robić na zewnątrz), ale mam kumpla który za niedużą kasę ogarnia to i owo. Poza tym jestem dość nerwowym typem i jak coś mi nie idzie to od razu lecą k**wy, ch*je, latają klucze, i ogólnie jest głośno i niebezpiecznie. :D Dlatego czasem chcę sobie po prostu oszczędzić nerwów. W końcu po kilku miesiącach jazdy z prędkościami maksymalnymi rzędu 70 km/h oddałem mu auto do naprawy - nowe sprzęgło, alternator (stary spalony), rozrząd, planowanie głowicy i nowa uszczelka, docieranie gniazd zaworowych i nowe zawory. Wiadomo, część rzeczy ogarniałem sam, ale dużo tego nie było. Z czasem dotarło do mnie, że nie ma sensu brnąć w to dalej, a kilka wizyt u blacharzy utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Po zimie było jeszcze gorzej - fotel kierowcy niemal wypadał na ziemię, opierał się bokiem o słupek B (przerdzewiała szyna - standard). Prowizorycznie z ojcem przypierdzieliliśmy od spodu na blachowkręty kawał kątownika, byle jakoś siedzieć bo i tak los auta był już przesądzony.

W pewnym momencie nie musiałem się też martwić o opony - kumpel z pracy oddał mi za flaszkę komplet zimówek Hankook w rozmiarze 145/70 R12, czym prędzej je założyłem.

Poniżej jeszcze kilka fotek owego malucha - tu z grudnia 2016:



Jakoś na początku 2017. Chciałem jakieś kołpaki; poszedłem do Motozbytu, facet mówi że nie mają na stanie ale może coś sprowadzić, tylko nie wie jaki wzór. Wziąłem w ciemno. Dzisiaj w sumie nie wiem co mnie podkusiło, żeby to zakładać. Już lepiej wygląda na tych stalakach.



Pewnego dnia zgubiłem pokrywkę aparatu zapłonowego. Aparat zawilgotniał, nie odpaliłem oczywiście, więc pchnąłem pod garaż, suszarka do włosów i wio. A po kilku próbach dopasowałem zastępczo... coś takiego. :D Jak coś wygląda głupio, ale działa, to nie jest głupie. Przy okazji może zapoczątkuję nowy trend u fanów rat style'u. :lol:



Podłoga po zimie.



Samochód generalnie stał się bardzo potrzebny od momentu, jak moja mama poważnie zachorowała.

Oczywiście któregoś dnia trafiło się, że zatrzymała mnie policja. Policjant i tak był ultra-wyrozumiały, wgl nie sprawdzał działania świateł, hamulców itd., tylko zabrał dowód i dał 50 zł mandatu. Nie czepiał się, że auto nie przerejestrowane; mówił tylko, że po dowód muszę do Żnina gnać (co akurat wiedziałem). No i od tej chwili jeździłem bez dowodu, bo przecież kto by mi przegląd dał, a jeździć trzeba było... Włączałem Yanosika na telefonie i jazda. Parę razy mi dupę uratował.

W końcu przyszedł moment, że miałem już dość takiej "zabawy" i czas na zmianę auta. Niemniej jednak nie żałuję jego zakupu; sporo się przy nim nauczyłem, mam dużo wspomnień, a i bardzo się przydał, wożąc moją mamę po lekarzach i szpitalach.

Postanowiłem, że tym razem nie będę się bawił w szukanie grata za jak najmniejsze pieniądze, tylko poszukam czegoś przede wszystkim ze zdrową budą. Mechanikę zawsze można ogarnąć. Budżet - do 5 tys. zł.

Przejrzałem oferty z portali aukcyjnych i miałem dwa auta na oku z kuj.-pom. - pierwszy to jakiś czerwony FL z okolic Torunia za 3,5 tys. zł (już nie pamiętam jaki rocznik), a drugi to niebieski FL z '94 za 5 tys., niestety dość daleko, bo aż pod Włocławkiem. W każdym razie jednak ten czerwony nie wyglądał idealnie, nawet na marnej jakości zdjęciach które były w ogłoszeniu i coś mi w środku mówiło, że to nie to.

Padło na niebieskiego (kolor 403C, ponoć tylko w tym roczniku). Dogadałem się przez telefon z właścicielem, że zorganizuje mi kupca na starego malucha - jak się później okazało, po prostu sprzedałem go jego znajomemu, który wziął go dla syna, żeby sobie po polu pojeździł. :)

No to ostatnia, najdłuższa podróż maluchem w kolorze zomo - znowu z duszą na ramieniu. Pojechali ze mną brat i siostra. 120 km bez dowodu rejestracyjnego, z wiadrem narzędzi na wszelki wypadek i z nadzieją, że ten FL z 1994 to nie będzie jakaś padaka. Poradził sobie dzielnie, żadnej awarii nie było, serce miałem w gardle jedynie jak mnie służba celna zatrzymała przed wjazdem na autostradę. Wytłumaczyłem, że dowód został zabrany już wcześniej, a ja jadę nim ostatni raz żeby go sprzedać i kupić inne auto. Pani sprawdziła działanie świateł (wszystko było ok, poza przeciwmgielnym którego dzięki Bogu nie sprawdzała, bo kabel był uszkodzony), pokazałem jej trójkąt i gaśnicę. Chyba podziałało, bo dostałem 50 zł mandatu i mogłem jechać dalej. :D

No i teraz zaczyna się ten właściwy temat, czyli moje obecne auto.

Różnica w prezencji była kolosalna, jak widać na poniższym zdjęciu.
Witaj nowy, żegnaj stary:



Ostatecznie dałem za auto 4000 zł + oddałem starego malucha. Na miejscu przełożyliśmy koła ze starego, z uwagi na te opony Hankook oraz przełożyliśmy dmuchawę (ten z 1994 jej nie miał). Niestety nie znam jego historii, nie było z nim żadnych dodatkowych dokumentów. Sprzedawcą był właściciel warsztatu blacharsko-lakierniczego, który kupił tego malucha typowo na handel.

Wyposażenie się prawie nie różni od tego z poprzedniego malucha, nie mam tu natomiast gniazda zapalniczki, ale za to kierownicę od BISa i oryginalne lusterka FSM. Tapicerka skajowo-materiałowa, wszystko szare, łącznie z boczkami i deską. Zastanawia mnie silnik, może ma tylko przełożony gaźnik (nie ma elektrozaworu), a może jest cały od innego egzemplarza, bo oprócz tego cewka jest cylindryczna (w tamtym była ta nowszego typu) i ogólnie jest dość zapuszczony wizualnie (pokrywa zaworów prawie cała zardzewiała, to już w tamtym to lepiej wyglądało).

Różnica w prowadzeniu też była kolosalna. Wszystko dużo sztywniejsze, nic nie skrzypiało, nie trzeszczało, nie waliło. Biegi wchodzą elegancko, nie ma luzów. Sprzedawca powiedział mi tylko, że trzeba się przygotować na wymianę drążków, bo są już trochę zużyte. W sumie to jednym uchem to wpuściłem a drugim wypuściłem, mając w pamięci to jak bardzo wytrzaskane zawieszenie miałem w poprzednim maluchu, a mimo to jeździłem. :D Jak się później okazało, boleśnie się przekonałem o tej uwadze.

Podróż powrotna nie obyła się niestety bez niespodzianki - nawalił rozrusznik. Odpaliliśmy "na pych" i wróciliśmy już spokojnie do domu. Jak się okazało, wystarczyło potem puknąć go młotkiem.

Moja mama była już w tym czasie ciężko chora. Widziała nowe autko tylko przez okno szpitala. Nie dane jej było się nim przejechać - zmarła miesiąc po zakupie...

Kilka zdjęć już po przerejestrowaniu auta na siebie.



Od początku postanowiłem sobie, że nie zostawię go seryjnego. Idę trochę w styl lat 80./90., trochę grzybowozy, jako, że lubię te klimaty. Styl może się na pewno wielu osobom nie spodobać, no ale moje auto, robię je pod siebie, a jeszcze się taki nie urodził co by każdemu dogodził. :P

Zaznaczam też że samochód jest na chwilę obecną regularnym dupowozem, jeździ niemal codziennie a do tego parkuje pod chmurką, więc na pewno trudno będzie go utrzymać w idealnym stanie. Gdzieniegdzie trochę rudej miał już przy zakupie, głównie pod szybami i pod drzwiami, i to na pewno postępuje. Chciałbym jednak w przyszłości kupić inne auto, a jego zostawić jako autko na zloty i okazjonalne przejażdżki.

Jak go kupiłem, to miał zamontowany radiomagnetofon Daewoo, który nawet mi odpowiada, więc nie będę go wymieniał. Próbowałem go kiedyś wyjąć ale nie dałem rady, poza tym wychodzi z niego z pierdyliard kabli, nawet nie wiem po cholerę. Nie sprawdzałem jeszcze kaset ale na pewno to zrobię. Ma też wyjście na mini jacka, więc nieraz podłączam sobie telefon i puszczam z niego muzykę. Dałem jedynie inny głośnik obok półki pod deską rozdzielczą, po te co były wcześniej grały gorzej niż pierwszy lepszy telefon. Nadal pozostawia wiele do życzenia, ale przynajmniej da się czegoś posłuchać. A no i jeszcze coś słabo odbiera stacje, mimo że antena jest podłączona, jakaś epokowa Unitra ze wzmacniaczem sygnału.

Jak dotychczas dałem jedynie naklejki w stylu BISa UP!, ale wyciąłem z nich te UPy oraz dałem inne kołpaki, właśnie te które tak bardzo mi się podobają, Argo LeMans. A, no i jeszcze zawieszka na lusterko w postaci kasety magnetofonowej. :)

Tak się prezentuje obecnie:



Plany na przyszłość:
- parę mniejszych naklejek tu i ówdzie (jakieś z lat 90. - na pewno nie dam żadnych w stylu "PRL" czy inne ścierwo, w końcu to rocznik 1994),
- owiewki przednich bocznych szyb (już kupione, czekają na założenie),
- żółte halogeny na przód (kupione, ale niekompletne, muszę wykminić jakieś mocowanie i pociągnąć instalację),
- pasy bezpieczeństwa na tył (już zamówione),
- fotele Inter Groclin (mam dwa przednie, dostałem za darmo od kumpla ale są w bardzo złym stanie, mam nadzieję że jakiś zakład tapicerski mógłby mi je naprawić?),
- lotka na klapie, taka jak była w maluchu mojego dziadka ("kaczor"),
- jakaś dokładka pod przedni zderzak,
- pas/naklejka na przedniej szybie, jeszcze nie mam pomysłu jaki,
- pasek "antistatik",
- żaluzje na tylną szybę (chyba najtrudniej osiągalne z całej tej listy, niestety...),
- kierownica Monte Carlo,
- jakieś lepsze głośniki,
- może coś jeszcze o czym teraz nie pamiętam.

Kilka przygód:

Około tydzień po zakupie, wracając od mojej dziewczyny o dwunastej w nocy, jakieś 50 km od domu, silnik zaczął się krztusić, nie miał mocy, w końcu zgasł. Posprawdzałem to, co mogłem posprawdzać - nic to nie dało. Akumulator się rozładował od kręcenia. Przenocowałem w nim, o szóstej rano zadzwoniłem do roboty że mnie nie będzie, przepchnąłem auto w miejsce, w którym nie przeszkadzało w ruchu i wróciłem do domu PKSem. Po południu pojechaliśmy po nie z kumplem i przyholowaliśmy pod dom. Jak się okazało, kondensator przy cewce klęknął.

A propos wspomnianych drążków - jakieś 30km od domu nagle jedna opona zaczęła piszczeć, dało się wyczuć wyraźny opór jazdy. Przy skręcie był bardzo podsterowny. W pierwszej chwili myślałem, że mi się bęben zablokował. Próbowałem go zdjąć, ale nie dałem rady, olałem to więc i stwierdziłem, że jakoś dojadę. Każdy zakręt to był przeraźliwy pisk, musiałem hamować prawie do zera, ludzie gapili się jakby ufo leciało. Po kilku kilometrach nie wytrzymałem i zjechałem na stację. Uniosłem auto i przypadkiem oparłem się o prawe koło, które... latało luźno na zwrotnicy. Pękł prawy drążek. Prawdopodobnie był czymś kiedyś uderzony (wgnieciona rurka), osłabiony i korozja dokończyła swoje. Podumałem chwilę, odkręciłem jedną obejmę z gwintu i udało mi się nią połączyć te dwie urwane części. Powolutku dotoczyłem się tak do domu i o dziwo nie puściło. W każdym razie zamówiłem potem nowe drążki i wymieniłem komplet. :)

Innym razem, również chcąc wracać od dziewczyny do domu, rozładował mi się akumulator. Nie mogłem za Chiny odpalić na pych, byłem już zziajany jak po maratonie. Pchnąłem go na stację benzynową, pytałem czy mogą mi pomóc - nie mogą. Siedzieliśmy tak z dziewczyną jakiś czas, w międzyczasie jak trochę odpocząłem, próbowałem dalej odpalić - nic, zalał się. W końcu podjechało czterech chłopaków Audicą i pomogli mi go odpalić, ale trochę popchali zanim zaskoczył. :D Dałem im na piwo i wróciłem do domu.

Jeśli ktoś dotrwał do końca to gratuluję. :D Czekam na komentarze.
 
     
ScreeNDorifto 
Wiktor


Wiek: 25
Dołączył: 14 Lis 2015
Posty: 136
Skąd: Piotrków Trybunalski
Wysłany: 2018-03-03, 17:47   

Dotrwałem do końca :lol2: :lol2:

Teraz tak na serio, po 1 gratuluje fajnego malucha i całej masy przygód z nim związanym :) oby już bylo lepiej i lepiej. Starego szkoda ale cóż niestety bywa i tak. I w koncu po 3 współczuję utraty mamy :cry: :cry:

Mam nadzieje ze uda ci sie zrealizować wszystkie plany dotyczące maluszka ;)

Pozdrawiam 😁
 
     
CZESIO1958 
ziomy rezerwy


Wiek: 66
Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 2726
Skąd: Mysłowice
Wysłany: 2018-03-03, 18:00   

I to jest historia jak z innej bajki 😁
Lubię takie rzeczy z życia wzięte 😈
Powodzenia
_________________

 
     
zolo 


Wiek: 39
Dołączył: 18 Mar 2010
Posty: 1302
Skąd: Kraśnik
Wysłany: 2018-03-03, 18:29   

Nie chce mi się tyle czytać :mrgreen: . Malczan spoko dbaj o niego. 8)
_________________
YouTube
Fiat 126p Biała Padaka
Nowe białe szaleństwo
 
 
     
CZESIO1958 
ziomy rezerwy


Wiek: 66
Dołączył: 27 Sty 2010
Posty: 2726
Skąd: Mysłowice
Wysłany: 2018-03-03, 18:36   

zolo napisał/a:
Nie chce mi się tyle czytać :mrgreen: . Malczan spoko dbaj o niego. 8)

Leniwy 😈
_________________

 
     
danielewicz 


Wiek: 49
Dołączył: 18 Wrz 2010
Posty: 597
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2018-03-03, 18:42   

A warto!
Fajnie że to regularny dupowóz :)
_________________
Nie pij za kierownicą, stukniesz kogoś w zderzak i sobie rozlejesz.

Fiat 126p 1979
 
 
     
Bonifacy
[Usunięty]

Wysłany: 2018-03-03, 19:29   

Witam prawie sąsiada :D Maluch fajny, naklejki z Bisa elegancko siadły, a ja od siebie dorzucę jeszcze kilka fotek z Ina :D




Pozdro :D
 
     
Pan_Waclaw 


Dołączył: 22 Cze 2013
Posty: 1038
Skąd: Zgierz/Łódź
Wysłany: 2018-03-03, 20:03   

Fajna historia, najbardziej podoba mi się moment jak zamieniasz starego na nowego - ma to klimat dawnych czasów, bo kto dzisiaj zmienia malucha na malucha?! :D

Trochę słabo, że zostawiłeś tamtego w rozliczeniu. Rozumiem że zmusiła Cię do tego sytuacja, ale nawet w takim stanie w jakim był, dostałbyś za niego te 1500zł, a czy ten jest wart ponad piątkę?

Szacunek za to, że jeździsz malczanem na co dzień - dbaj o niego, a dojedziesz wszędzie bez przygód - sprawdzone info, bo też przez 4 lata tak jeździłem :)

Przeróbki, które zrobiłeś i planujesz nie za bardzo mi leżą, ale ważne żeby Tobie się podobało! Najbardziej boli zmiana kołpaków :(

Szkoda, że nie przewiozłeś nim Mamy, niedawno straciłem Tatę więc wiem jaki to żal, ale trzymaj się chłopie i do zobaczenia na ogólnopolskim (mam nadzieję)! : ))
_________________
 
     
romek 


Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 668
Skąd: Ostróda
Wysłany: 2018-03-03, 20:17   

Siema, witaj!

Obydwa maluchy bardzo fajne, ZOMO wygląda tak jak wyglądały te maluchy właśnie w tamtych latach - typowy trup :E Szkoda że tak skończył ale i tak w życiu bywa :cry: Kondolencje z powodu utraty mamy, skoro wspomniałeś o niej w temacie to znaczy że musiałeś bardzo ją kochać.

Natomiast następca bardzo mi się podoba, piękny kolor i wersja (Maquillage '94, to jest to), a co jeszcze bardziej mi się podoba to sposób w jaki chcesz go tuningować :D spójrz na temat mojego, też idę w takie tuningi, tylko odradzam ci dokładkę pod zderzak - to nie to raczej. Kaczy kuper też mam ale leży na półce, od tego się grzeje silnik, mi się udało kupić w zeszłym roku w sklepie motoryzacyjnym za 85 zł :D ale nie sprzedam, bo jeszcze będę go zakładał zapewne jak mi się zachce ;) Powodzenia !
_________________
Były:

'86 Polski Fiat 126p ZFA Bleu Lord (2003-2010)
'99 Fiat 126 ELX Maluch Town SX 90's Style (2016-2019)

Jest:
'93 Polski Fiat 126p FL-2 454 Szmaragd (2023- )
 
     
TurboLaser 


Wiek: 32
Dołączył: 26 Lut 2018
Posty: 26
Skąd: CBY
Wysłany: 2018-03-03, 20:49   

Dzięki za komentarze. :)

Z tym rozliczeniem to w sumie racja, ale nie myślałem już wtedy o zysku. Kiedyś mi nawet proponowali za niego 2 tysiące, ale to było jeszcze w czasie, gdy łudziłem się, że doprowadzę go do ideału. To była wgl ciekawa sytuacja, jechałem do dziewczyny i czułem, że coś mi nieprzyjemnie wibruje lewy przód. Stanąłem na stacji, podniosłem auto, zdjąłem koło i faktycznie - nakrętka na piaście była praktycznie luźna. Jakieś dwa Janusze się zatrzymały, pożyczyły mi klucz żebym to dokręcił i dobre 15 minut mnie namawiały, żebym im teraz na miejscu opchnął tego malucha, bo oni chcieli kupić jakiegoś malucha z daleka, ale nie mają prawa jazdy, więc nie mogą nim przyjechać (przyjechali na stację samochodem, jakąś dobitą Vectrą A którą kupili za 800 zł i nawet się chcieli zamienić w pewnym momencie :D ), a tu ja nagle się pojawiłem w ich wiosce, że oni go wyszykują bo mają warsztat, no ale niezbyt mi się uśmiechała wizja nagłej utraty auta i jazdy PKS-em.

Jazda takim "trupem" też na swój sposób miała jakiś urok, nie był on jakoś tak uszkodzony żeby jeździło się nim niebezpiecznie, no ale podłoga była jaka była, a taka jazda "na dziko", gdzie boisz się każdego radiowozu, to też żadna przyjemność.

Zapomniałem właśnie dodać, że byłem tym nowym maluszkiem dotychczas na jednym zlocie, w Inowrocławiu właśnie, gdzie osobiście poznałem kolegę Bonifacego, a tydzień przed zlotem zawiózł mnie i moją dziewczynę nad morze, konkretnie do Mielenka. Łącznie wyszło około 600 km, jedyną "awarią" była utrata wolnych obrotów - po prostu dysza była zabrudzona. :) Właściwie to zawiozłem tam dziewczynę, a przywiozłem narzeczoną. ;)

Co do kołpaków to wiem, że wielu ludziom się to może nie podobać, ale cóż poradzić, te oryginalne są fajne, lecz wolę te co mam obecnie. Tak czy siak oryginały leżą w garażu i w każdej chwili można przełożyć. :) Wszystkie mody które chcę zrobić są odwracalne, więc można go spokojnie przywrócić do stanu oryginalnego.

Co do mamy to cóż, ona bardzo mnie wspierała w tym żebym zrobił prawko, żebym kupił malucha, nigdy złego słowa nie powiedziała na te auto, bo rozumiała że taką mam pasję (podobnie siostra - już np. mój tata nigdy nie był szczególnie zadowolony że akurat takie "coś" sobie upatrzyłem). No ale takie jest życie, choroba nie wybiera, a mama miała też już swoje lata.
 
     
grzesiol 
126BIS


Wiek: 30
Dołączył: 08 Maj 2012
Posty: 992
Skąd: Kraków
Wysłany: 2018-03-03, 21:59   

Super historia :)
Jednak dalej uważam, że te naklejki mu nie pasują a o kołpakach nie wspominając.
 
     
Mati1173 


Dołączył: 06 Wrz 2015
Posty: 54
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2018-03-03, 23:00   

Ciekawa historia. Trochę szkoda, że tamtego oddałeś w rozliczeniu tym bardziej że to był FL w Zomo blue (według mnie najfajniejszy maluch jaki może być :D ) no ale trudno. Ten "nowy" też jest super ;) Co do żaluzji to napisz do Tomasza Prandoty na facebooku bo z tego co kojarzę to bawi się teraz w robienie żaluzji do maluchów. Powodzenia życzę! :)
P.S
Cytat:
i przednia szyba z Eleganta

Zaciekawiło mnie to. Jest jakaś różnica w szybach wśród modeli, czy po prostu miałeś na myśli rocznik tej szyby?
 
     
Magneto94 
Wieczny kawaler...


Wiek: 30
Dołączył: 24 Lip 2010
Posty: 154
Skąd: mazury
Wysłany: 2018-03-04, 10:19   

Fajnie też, że masz dziewczynę, no teraz narzeczoną, która nie wstydzi się z Tobą podróżować i nie wykręca się, bo głośno, bo wolno, bo ciasno. ;)
 
     
Pan_Waclaw 


Dołączył: 22 Cze 2013
Posty: 1038
Skąd: Zgierz/Łódź
Wysłany: 2018-03-04, 10:37   

Mati1173 napisał/a:
Zaciekawiło mnie to. Jest jakaś różnica w szybach wśród modeli, czy po prostu miałeś na myśli rocznik tej szyby?

Elegantowskie szyby mają znaczek Fiata zamiast Bespo.
_________________
 
     
romek 


Dołączył: 30 Mar 2016
Posty: 668
Skąd: Ostróda
Wysłany: 2018-03-04, 10:41   

grzesiol napisał/a:
Super historia :)
Jednak dalej uważam, że te naklejki mu nie pasują a o kołpakach nie wspominając.


Kiedys byly tez rzemieslnicze naklejki w ten deseń mam gdzies zdjecie takiego malucha potem moze wkleje :D A kolpwki tak jak i naklejki ,styl lat 90 po prostu.
_________________
Były:

'86 Polski Fiat 126p ZFA Bleu Lord (2003-2010)
'99 Fiat 126 ELX Maluch Town SX 90's Style (2016-2019)

Jest:
'93 Polski Fiat 126p FL-2 454 Szmaragd (2023- )
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Rusztowania Szalunki
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 16