.::Rezerwa 126p::. Strona Główna .::Rezerwa 126p::.
BEZ KOMUNISTYCZNEJ ADMINISTRACJI

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumStrona główna

Poprzedni temat «» Następny temat
Fso polonez caro 1.4 gli 16v '95
Autor Wiadomość
Majonez 


Wiek: 29
Dołączył: 26 Lip 2014
Posty: 932
Skąd: Wielkopolska (PCT)
Wysłany: 2014-11-11, 00:47   

Gdzieś ze 150km/h, dalej już strzałka opierała się o pokrętło kasowania przebiegu dziennego :mrgreen: . A właśnie co ciekawe licznik przebieg zarówno dzienny jak i okresowy nalicza prawidłowo, tylko z tym prędkościomierzem są jaja, widocznie ten typ tak ma .
_________________
 
     
MacFly 
Młody user

Wiek: 28
Dołączył: 05 Lis 2014
Posty: 85
Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-11-11, 01:18   

To masz jakiś kijowy ten licznik Znajomemu na kołach 15stkah w tym KRA przebieg normalnie chodzi a licznik przez felgi na mośćie 4.3 taki jak jest fabrycznie zawyża o jakieś 10 KM ale to przez koła .
 
     
Majonez 


Wiek: 29
Dołączył: 26 Lip 2014
Posty: 932
Skąd: Wielkopolska (PCT)
Wysłany: 2015-05-03, 19:34   

A już tak tu zarosło że trzeba w końcu rozkopać na wiosnę :)

A więc poldorover przeżył zimę, było kilka drobnych napraw

Były problemy z alternatorem, kontrolka świeciła się bez zapłonu w dodatku aku się rozładowywał przez noc


Przystąpiłem więc do działania, ale jak to u mnie musiały być jaja. ktoś kiedyś musiał oczywiście zamienić zwykłą śrubę '13 na imbus i oczywiście ni jak nie szło jej odkręcić, sprawy nie ułatwiał fakt że kiepski do niej dostęp na klucz imbusowy

Trzeba sobie jednak jakoś radzić, więc zacząłem wykręcać alternator kawałek po kawałku :-D

Tu się napociłem najbardziej ale udało mi się wykręcić drugą część razem ze wspornikiem

Bierzemy to na warsztat, objawy jednoznacznie wskazywały na mostek prostowniczy, więc czym prędzej bez sprawdzania zabrałem się wymianę starego (jak się później okazało jednak sprawnego) na nowy wcześniej zakupiony.


I gotowe

Poradziłem sobie też ze śrubą imbusową, teraz mogłem wreszcie skręcić to tak jak powinno być.


No i już na swoim miejscu

Działa jak powinien

Niestety parę dni później problem powrócił, więc tym razem zwróciłem uwagę na okablowanie. W wtyczce do podłączenie alternatora znalazłem permanentne przebicie

Od razu to uciąłem i zaizolowałem, do tej pory problem nie powrócił


Kolejną niespodzianką było pęknięcie węża w okolicy czujnika temperatury silnika, wyciek większości wody i gwałtowny wzrost temperatury


Skoro w chłodnicy pusto to od razu pokusiłem się o wymianę włącznika termicznego bo wentylator działał tylko na krótko

A i termostat profilaktycznie też można by wymienić...


A co mi tam

Płukanko

Kolor wody mówi sam za siebie

W zbiorniczku wyrównawczym też syf, nijak nie mogłem go doczyścić, ale przynajmniej stał się w miarę przejrzysty

Za jednym zamachem przetarłem też trochę komorę



I tak po paru płukankach...

...problemach z odpowietrzeniem i termostatem...

...udało się doprowadzić układ chłodzenia jako tako do porządku by w końcu mógł zostać zalany prawidłowo płynem jak się należy .

Od razu lepiej :D

Z pomniejszych napraw to jeszcze raz musiałem wykręcić silnik wycieraczek by przeczyścić konektory i poprawić zimne luty bo raz działał raz nie, na zlocie zrobiło nam się zwarcie, stopiło kable od trzeciego dodatkowego stopu i spalił się 1 bezpiecznik

Przełożyłem sprawne podnośniki gazowe klapy z plusa .
Ze zmian stylistycznych to przełożyłem również antenę z plusa i felgi z oponami letnimi wraz z kołpakami

Zdjąłem też plastikowe osłony na lampy przeciwmgielne przednie w zderzaku

W tym roku zaliczyliśmy nim już 3 zloty .
Rothenburg, rozpoczęcie sezonu w Niemczech (sprawdzona prędkość maksymalna, 180km/h według nawigacji, według licznika unknown, system error :E )

I bunkrowe spotkanie miłośników zabytkowych pojazdów w Wałczu

Byliśmy też na I Międzyklubowym zlocie aut produkcji FSO na Żeraniu. Kusił nas tor niesamowicie, więc nie mogliśmy się nie pojawić. niestety byliśmy tylko na jeden dzień ale i tak warto było. Ponad 800km w obie strony pykło 8) (Od zakupu zrobiliśmy nim już prawie 9000km :!: )



Wzięliśmy też udział w próbie sprawnościowej

I to z jakim skutkiem :luj:

mojemu bratu udało się wywalczyć 3 miejsce :!:

Tak to był niezapomniany zlot, tym bardziej że chyba rozwaliliśmy felgę bo coś strasznie zaczęło bić z przodu z lewej strony przy powrocie :E . Zmieniliśmy na zapas i chyba ustało, sprawdzę to dokładnie jak trochę dojdę do siebie :E
_________________
 
     
Fasola 


Wiek: 30
Dołączył: 04 Maj 2014
Posty: 154
Skąd: Włocławek
Wysłany: 2015-05-03, 20:11   

widze nie tylko moj rover co jakis czas ma problem z ladowaniem tyle ze umnie na chwile zacznie sie delikatnie żarzyć i po dłuzszej chwili przestaje, a ogolnie auto bardzo ładne ;)
_________________
Fiaciki-> http://www.rezerwa126p.pl...pic.php?t=13727

Honda -> http://www.rezerwa126p.pl...p=355089#355089
 
     
Majonez 


Wiek: 29
Dołączył: 26 Lip 2014
Posty: 932
Skąd: Wielkopolska (PCT)
Wysłany: 2015-06-01, 16:54   

Dzięki ale tylko z zewnątrz niestety :)
Sprawdzamy jak tam pod spodem



Progi się sypią, podłoga miejscami też, podłużnice ok, wydech do roboty... Ta czyli standard (czytaj za dużo się nie zmieniło odkąd go kupiliśmy) .
Niezarażony tymi drobny niedogodnościami mój brat wymyślił podróż do... Paryża i z powrotem, więc od tak w dniu moich 21 urodzin (tj. 18 maja) znów wyruszyliśmy w trasę. Nie mam zbyt dużo zdjęć ale zawsze coś się znajdzie z trasy...




...i na miejscu :D
Paryż zastaliśmy nieco deszczową porą

Wieża Eiffla ...


...przywitała nas za to tęczą

A tak to wygląda od spodu

I w środku

Wieża też nie jest wolna od rdzy :E

Weszliśmy jak się dało najwyżej schodami, jednak nie wjechaliśmy windą na samą górę, jednak widoczki nawet z najniższego piętra były piękne :)



No i cóż trzeba było wracać

Nie mogliśmy jednak ominąć najsłynniejszego ronda w Paryżu na którym znajduje się jeszcze słynniejszy łuk triumfalny

To tyle

Żałuję że nie udało się zrobić zdjęcia polonezowi pod wieżą czy innym słynnym obiektem no ale trudno musicie uwierzyć mi na słowo ;) .
Trzeba przyznać że polonez spisał się znakomicie, przejechał prawie 3000km w obie strony (~ 2800) bez najmniejszej awarii, tylko laliśmy paliwo i jechaliśmy. Apropo paliwo, mieliśmy pewien kłopot z zatankowaniem na Belgijskich i Francuskich stacjach gdyż większość z nich jako jedną formę płatności akceptuje tylko kartę płatniczą, wszystko oczywiście zautomatyzowane, na szczęście w końcu udało nam się trafić na tradycyjny cepen gdzie można było podejść normalnie do kasy i zapłacić gotówką, ale mieliśmy już pewne obawy że tego typu "archaizmy" wyszły w zachodniej europie już z użycia ( pewnie pomyślicie sobie hehe debile jak takich rzeczy można nie wiedzieć :E ) Na szczęście pomyśleliśmy trochę i wzięliśmy ze sobą 2 baniaczki po 5l każdy które uratowały nam dupę przy powrocie, inaczej stanęlibyśmy z braku paliwa przy granicy Francusko Belgijskiej . Podobny problem mieliśmy w stolicy Francji przy parkowaniu, pomijając oczywiście że znalezienie miejsca parkingowego graniczyło z cudem oczywiście nie dało się nigdzie zapłacić za nie gotówką. I tak dobrą godzinę albo i dłużej błąkaliśmy się po zatłoczonym mieście do godziny 20 kiedy miejsca parkingowe zaczęły się rozluźniać a opłata przestała obowiązywać (do bodajże 6 nad ranem), stąd też nie zabawiliśmy tam zbyt długo. Szczęście że za bilety na wieżę Eiffla można było płacić gotówką . Ale cóż taka jest cena niemal całkowicie spontanicznego wyjazdu :) , kto głupi ten nie wie.

No ale podsumowując średnie spalanie na całej długości trasy wyniosło około 7,8l/100km . Między tankowniami wahało się od 6,5l do 8,5l w zależności od stylu jazdy.
Całą trasę pokonaliśmy na zmianę z bratem prawie non stop w 2 dni + krótkie przerwy + te parę godzin na zwiedzanie głównie wieży i okolic
Średnia prędkość na autostradach (w Belgii i Niemczech, Francuskie płatne omijaliśmy szerokim łukiem) wyniosła 150 ~ 160km/h
Trzeba jednak wspomnieć że dolaliśmy jednak około 2l oleju przez całą trasę .
Patroli policji nie stwierdzono :E .

No i jeszcze tak na świeżo byliśmy nim w ten weekend na zlocie 126p w Obornikach (malucha przygotowuję na ogólnopolski, grubsza sprawa, dużo rzeczy do roboty)
Jak widać wpadły pomarańczowe kierunki.

A no i wydech jest już dość mocno dziurawy a poldorover zaczął chodzić na prawdę rasowo więc na dniach będziemy go łatać i uszczelniać ;) .
_________________
 
     
Hanss 
Jo je stela


Wiek: 28
Dołączył: 02 Gru 2011
Posty: 749
Skąd: Cieszyn
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2015-06-01, 17:05   

Wycieczka mega ! Powiedz tylko jak ludzie reagowali na widok poldka gnającego 160 km/h po europejskich autostradach? :D
_________________
Ja wohl herr general !
 
     
Majonez 


Wiek: 29
Dołączył: 26 Lip 2014
Posty: 932
Skąd: Wielkopolska (PCT)
Wysłany: 2015-06-01, 18:07   

Dzięki :) , powiem ci że jak jechali Polacy to się oglądali za nami, nierzadko z uśmiechem, czasem ze zdziwieniem, ale reszta świata zdawała się mieć nas w głębokim poważaniu :P .
_________________
 
     
Majonez 


Wiek: 29
Dołączył: 26 Lip 2014
Posty: 932
Skąd: Wielkopolska (PCT)
Wysłany: 2016-01-10, 19:52   

Dawno nic nie pisałem więc pora upnąć :)
Poldorover wciąż żyje, nawet psuć się za bardzo nie chce. To co najbardziej mu doskwierało to dziurawy układ wydechowy już od naszej pamiętnej podroży pojawił się przedmuch. Zaczęło się od małej dziurki aż w końcu się urwał i zawisł na gumowym wieszaku. Zaczął brzmieć na prawdę rasowo, ale żeby to wszystko nie poodpadało trzeba było się tym jakoś zająć. Wyjąłem odpowiedni sprzęt i do dzieła, najwyższa pora nauczyć się tego używać.

Nie udało mi się go dokładnie uszczelnić przez ciasnotę i pewnie brak umiejętności ale ważne że się trzyma, nie urwał się do dzisiaj. I tak zaczął chodzić znaczenie ciszej.

W międzyczasie zdążył się przekręcić.

Teraz można by go wystawić jako nówka za miljony. Zaraz potem zmieniliśmy zegary bo licznik i tak już pokazywał tylko głupoty.
Teraz jest git

Czasem zdarzały się przygody, raz u brata w robocie zepsuł się służbowy to śmigał poldonem. Raz musiał zawieść pizzę klientowi na pole a tam kałuże błota po kolona :P . Musiałem przybyć z akcją ratunkową.

innym razem znowu strzeliła opona a brat próbował go podnieść seryjnym lewarkiem (mocowania pod lewarek oczywiście od dawna w nim nie istnieją) Co się nie mogło dobrze skończyć . Został bardzo brzydki ślad, który na szybko zabezpieczyłem.


Zbliżał się przegląd więc pomyślałem że dobrze by było coś porobić. Cały układ wydechowy w nim to już szrot, chociaż z drugiej strony jeszcze było do czego spawać. Trochę go polepiłem po taniości.




Założyłem też nowe wieszaki gumowe bo niektóre były popękane i się wszystko telepało.
Poldorover zaczął też tracić nagle zasilanie. Winnym okazała się kostka przy klemach pod maską.
Coś grubego musiało się wydarzyć że nawet kostkę nadtopiło

Po wymianie konektora problem nie powrócił.
Przeszedł przegląd bez problemu :) . I tak nastał nowy rok a wraz z nim mrozy i śnieg. Zdecydowaliśmy z bratem że najgorszego blacharsko pojazdu w naszym posiadaniu szkoda solić w tym roku, więc ze względu na pogodę trafił pod dach ;) .
Podczas pierwszych mrozów niestety akumulator zastrajkował i poldon nie odpalił, Jednak po doładowaniu prostownikiem z dnia na dzień odpala bez problemów.

Więcej problemów na razie nie stwierdzono. Nagrałem też film jak pracuje gdy nie było jeszcze białej zarazy .
https://www.youtube.com/watch?v=ssCR-l6sT4I
_________________
 
     
Knight_in_fire 


Wiek: 33
Dołączył: 07 Mar 2015
Posty: 121
Skąd: Rybnik
Wysłany: 2016-01-13, 17:37   

Skąd kieleckie tablice?
 
 
     
Majonez 


Wiek: 29
Dołączył: 26 Lip 2014
Posty: 932
Skąd: Wielkopolska (PCT)
Wysłany: 2016-01-13, 18:00   

Z kielc :E . Poprzedni właściciel mieszkał w Kielcach, ale się przeprowadził do Wrocławia i tam polonez był przez nas kupiony .
_________________
 
     
Majonez 


Wiek: 29
Dołączył: 26 Lip 2014
Posty: 932
Skąd: Wielkopolska (PCT)
Wysłany: 2017-03-03, 21:37   

Dawno nie pisałem, pora odkopać :)
Polonez nadal jest z nami i żyje , podobnie jak w tamtym roku, podczas najgorszego okresu czyli sypania soli staraliśmy się nim nie jeździć, jego stan i bez tego jest nie najlepszy, ale cały czas utrzymuję go w stanie jezdnym . No to teraz co się działo w zeszłym roku.

Na pierwszy ogień poszła wymiana filtra paliwa bo się zaczął dławić, trochę pomogło, nie mam zdjęcia z operacji wymiany.
Kupiłem opalarkę i zająłem się poczernianiem plastików, nie jest idealnie, ale zawsze inaczej.

Trzeba je najpierw dokładnie umyć i najlepiej nie robić tego w pełnym słońcu. Miejscami trochę przegrzałem i gdzieniegdzie listwy i zderzaki trochę sobie odstają, ale przynajmniej teraz wiem z czym to się je ;)
Kolejno wydech zaczął puszczać, tym razem chciałem zrobić to porządniej i wyjąłem go w całości (do katalizatora ) i tak sobie go zacząłem czyścić z rdzy i szukać dziur.

Aha


Także ten...

Co prawdy on cały nadaje się już do utylizacji ale co tam.
Wydech... Łatamy?
Łatamy. No to dobra.

No i zrobione, od razu się szczelniejszy zrobił, ciekawe ile teraz wytrzyma :E

No i tak sobie jeździł, z racji że chwilowo został jedynym naszym autem z hakiem to został koniem pociągowym. Użyteczna maszyna, polonez nie klęka przy robocie :)


Miałem w planach na 2016r. nie ruszać się nigdzie za bardzo i skupić się na innych autach, oczywiście z różnych powodów nie wyszło, a polodorover i tak zrobił kilka tras, w tym... na zlot fso na Węgrzech .
Kilka przypadkowych zdjęć z trasy. Trochę widoków



Odpoczynek na stacji benzynowej gdzieś w Czechach.

I dalej w drogę



Przypadkowo spotkany maluch w Austrii blisko Węgierskiej granicy

No i witamy na Węgrzech

Wtem !

Polonez truck plus (bynajmniej panowie nie jechali na zlot)

No i dojechaliśmy

Jakiejś szczególnej relacji nie mam, ogólnie było fajnie, atmosfera, ludzie, jedzenie, szkoda że wbiliśmy dopiero w połowie zlotu, zamiast wcześniej się przygotować i wybrać, ale ok. A i jako ciekawostkę podam że w ramach zlotu mogliśmy sobie wbić na plażę nad Węgierskim "morzem".
Rzut okiem nad Balaton


No i się kończyło pora wracać.

Nie ma to jak naprawa kaszla na chodniku, gdzie się podziały takie widoki u nas ?

Tak w porównaniu do ostatniego razu kiedy byłem na Węgrzech (2014r.) mam wrażenie że park ciekawych maszyn (oczywiście w użytku codziennym) nieco się skurczył, ale może to tylko wrażenie. I tak nie jest źle .

W drodze powrotnej ponownie zahaczyliśmy o Budapeszt, ponieważ dlaczego nie ? Ponownie w nocy i ponownie gawno widać, więc tylko takie jedno zdjęcie.

Podsumowując tą wyprawę dla auta :
Plusy - padł rekord spalania, teraz znamy jego dolny zakres w porównaniu do wyprawy do Paryża rok wcześniej ganiając po autostradach. W górach jednak auta palą mniej, polonez spalił 5,7L/100 Pb95 jadąc po krajowych drogach przez Węgry, Austrię, Słowację i Czechy, myślę że niezły wynik, niewiele więcej od malucha :)
- obrócił w obie strony (lekko licząc ponad 2000 km) bez problemów ;)
Minusy - most się rozwył :(
- drążki kierownicze dokonały żywota ( gałki nie powypadały :E ale luzy porobiły się znaczne) No i coś trzeba było z tym zrobić.
Na początku myślałem czy by nie powymieniać samych końcówek, ale koniec końców, poszło wszystko, uznałem że nie ma co dziadować w końcu tu chodzi o bezpieczeństwo.


Udało się też skasować luz na przekładni. nie mogłem jednak dojść ze zbieżnością kół (liczenie obrotów nie zawsze działa), toteż udaliśmy się na okręgową stację na jej ustawienie. Prawie trafiłem, nie były dużo rozjechane :) , ale prawie robi dużą różnicę. Tego samego dnia podjechaliśmy też na wulkanizację rozejrzeć się za nowszymi gumami. Te zimówki co nich stał polonez miały jeszcze dużo mięsa, ale co z tego jak były już stare i spękał, zaczęły tracić szczelność i w ogóle strach na nich już było jeździć, dlatego kupiliśmy używane zimówki w dobrym stanie w takim samym rozmiarze jak były czyli 175/70 i jest ok . Tak wiem że używki ale już lepiej takie niż żadne .
W międzyczasie odwiedziliśmy zakończenie sezonu 125p pod fabrykę i załapaliśmy się na zwiedzanie :)

No i przy okazji mieliśmy małą przygodę (bo dawno nie było), ostatnio coś stacyjka nie domagała, a że przy fabryce była mała giełda to pomyślałem że może by kupić kostkę stacyjki na miejscu i rozwiązać problem. Sęk w tym że kostek było kilka typów i bardziej były do fiata niż poloneza, ale pomyślałem że jak wykręcę tą z poldorovera na wzór to może coś się dobierze. Raz dwa zabrałem się za demontaż osłony potem kostki i wyszła przyczyna, plastiki się ukruszył i czasami nie kontaktowało, po jej wyciągnięciu rozsypała się całkowicie i wysypały się blaszki na podłogę. No nic ważne żeby kostka się zgadzała, wracamy na giełdę, i klops nikt nie ma takiej kostki. Trochę niezręczna sytuacja 400 km od domu, no ale trzeba sobie jakoś radzić.

Uciąłem kostkę, ściągnąłem izolację z kabli i zacząłem kombinować który przewód jest od czego

Po chwili miałem to ogarnięte, tylko gdzieś to zamocować żeby nie przeszkadzało i gotowe :) .

Patent się sprawdził, polonez po powrocie jeździł jeszcze tak przez tydzień, potem przyszła kostka i zrobiłem to jak należy, do dzisiaj nie ma z tym problemów. Kolejny w kolejce był most, bo podróż do Warszawy i z powrotem nie należała do najprzyjemniejszych w doznaniach dźwiękowych.

Jestem sceptycznie nastawiony do tego typu wynalazków ( i nie piszę tu o hipolu ) ale czemu by nie spróbować ?

Bez kanału ani rusz, więc trzeba się było przejechać kawałek, przy okazji olej w moście się trochę rozgrzał .

Dobra no to spuszczamy, to co z niego zleciało nie było glutem i nawet przypominało olej, ale wymiana pewnie już dawno by mu się przydała

Dobra aplikujemy nowy, uznałem że strzykawką będzie to najłatwiej zrobić.

Na koniec poszła dawka ceramizera, zakręcamy korek no i po robocie

Stosowaliśmy się do zaleceń instrukcji, przejechaliśmy wymaganą ilość kilometrów, ale niestety nie zauważyliśmy znaczącej poprawy. Albo ten ceramizer to badziew albo dla tego mostu już za późno na takie doraźne środki (chociaż ostatnio mam wrażenie że jest ciszej, ale możliwe że to przez temperaturę olej jest gęściejszy, albo już przywykłem ).

Z pomniejszych rzeczy które zrobiłem
Naprawiłem mechanizm drzwi kierowcy sprężyną za 6zł, starej się wzięło i pękło


Trochę smaru i chodzi jak nowa :)

Wymieniłem kondensatory w centralce centralnego zamka i ożyła, zamyka wszystkie drzwi z kluczyka (pilota nie posiadamy) Wcześniej działała jak chciała aż w końcu całkowicie zamilkła, też duperel za mały pieniądz a cieszy.

Oprócz tego poldek dostał kołpaki bardziej zgodne z jego rocznikiem.



Jeszcze w kwestii przeniesienia napędu dostał mały remont wału napędowego

Muszę przyznać że krzyżaki wymienia się bardzo przyjemnie (chyba że są zapieczone, w tym przypadku nie były ) w dodatku specjalnie kupiłem sobie szczypce do segerów, więc bajka

Więcej namęczyłem się z wymianą podpory, bez cięcia się nie obyło, ale w końcu jakoś poszło.

Jeszcze tylko nasmarować

I prawie złożone

Od razu pojechaliśmy z nim na wyważenie, wiem że większość wymienia bez wyważania ale ten wał drgał przed wymianą więc wolałem zrobić to raz a dobrze i mieć spokój. Warto było, jeździ się dużo lepiej.

I z ostatnich rewelacji, zamontowałem mu stabilizator tylnego mostu. Polecam każdemu, znacznie poprawa prowadzenie, powinni to montować fabrycznie do wszystkich polonezów, a i do dużych fiatów też by nie zawadziło :D .


No i to by było na tyle, przy innych autach nic nie porobiłem ponieważ opel .

Poza tym w ogóle z pogodą w 2016r. był armagedon, porażka i w ogóle, znaczy ciągle lało, czasem prawie codziennie, a raczej ciężko się prowadzi prace blacharskie pod chmurką w taką pogodę (cud że w ogóle skończyłem) .
_________________
 
     
Majonez 


Wiek: 29
Dołączył: 26 Lip 2014
Posty: 932
Skąd: Wielkopolska (PCT)
Wysłany: 2017-05-30, 21:41   

A polonez dalej żyje i nie ma zamiaru się poddać . Czas na kolejne drobne naprawy i wymiany od ostatniego czasu.

W końcu i jego dopadł cieknący zaworek nagrzewnicy, oto i winowajca .

Oczywiście standardowo już zastąpiłem go zaworkiem z lublina, zastanawiałem się tylko jak ogarnąć sterowanie i mocowanie linki od cięgna.
Pomyślałem chwilę i już za moment miałem wyrzeźbione 2 blaszki.

Trochę cięcia, gięcia, wiercenia i voila, jakby od tego było :) (No może mogłem się trochę bardziej postarać z docięciem górnej blaszki)

Linki starcza akurat na styk

Kolejnym krokiem była wymiana elastycznych przewodów hamulcowych

Bo już się robiło na prawdę nie ciekawie...

... i przy okazji klocków hamulcowych

Sobie zardzewiało

Od razu zacisk lepiej zaczął chodzić

Poszło całkiem sprawnie, musiałem wymienić tylko jeden przewód sztywny z przodu.


Oczywiście zalany nowy płyn hamulcowy a układ odpowietrzony.
No i wszystko byłoby fajnie ale chłodnica po 22 latach podziękowała za współpracę . Miałem ją łatać ale uszkodziła się w takim miejscu że ciężko dojść żeby ją zalutować , Kupiłem nową przez internet, mimo że chińczyk to stwarza dobre wrażenie.

Oczywiście nowa aluminiowa trochę gorzej odprowadza ciepło od starej miedzianej i silnik trochę szybciej się nagrzewa, ale bez tragedii, da się jeździć bez problemu , a w razie czego wentylator się włączy i jest git.

A się szarpnąłem i zafundowałem mu komplet: nowe świece, przewody,kopułka i palec rozdzielacza

To by było na tyle .
_________________
Ostatnio zmieniony przez Majonez 2017-05-30, 22:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Ziółas 


Wiek: 29
Dołączył: 14 Sty 2017
Posty: 40
Skąd: Koronowo
Wysłany: 2017-05-30, 21:58   

Majonez, widzę polonez trzaska kilometry :)
chińskie chłodnice nie są takie złe u siebie w mercu mam chinola już 3lata, z grzaniem sie brak problemów a benzynowe 190 uchodzą za małe grzejniki, plus chłodnica co prawda gruba ale gabarytu jak od tico :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Rusztowania Szalunki
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 16